Grunt to kasa

W połowie kwietnia br. „Film Polski" otrzymał list od towarzystwa filmowego, eksploatującego „Ostatni etap" w Stanach Zjednoczonych. List ten stanowi takie curiosum amerykańskiego barbarzyństwa, iż nie podobna go przemilczeć.

Zmartwieni malejącą frekwencją, nowojorscy businessmeni doszli mianowicie do wniosku, „że kilka niewielkich scen erotycznych przyczyniłoby się niezmiernie do podniesienia wartości kasowej filmu".

I zachwyceni swoim pomysłem, proponują następujące zmiany, które ich zdaniem — gdyż podkreślają to na wstępie — nie zmienią ideologii filmu i będą całkowicie zgodne z jego duchem:

"1. Po scenach, ukazujących nagle nogi kobiet, pragniemy dodać scenę, w której hitlerowiec, otwierając drzwi pokoju widzi dziewczynę, która jeszcze się nie rozebrała i mówi do niej: „Dlaczego nie słuchasz rozkazów i nie rozbierasz się?" Po czym ściąga z siebie bluzę, rzuca dziewczynę na sofę i drze na niej ubranie.

2. Hitlerowcy przeprowadzają inspekcję i w jednym z baraków znajdują w kącie dwie dziewczyny w czułej scenie. Jeden z hitlerowców mówi: „Co się tu dzieje? My was nauczymy miłości". Chwytają dziewczyny w ramiona i oddalają się z nimi w różnych kierunkach...

Dokręcenie obu scen nie przekroczy sumy 4000 dolarów. Jeżeli panowie nie udzielą nam pozwolenia na zrealizowanie naszego projektu, będzie to oznaczać, że wolą narazić się na stratę pieniędzy i jednocześnie uniemożliwią „Ostatniemu etapowi" osiągnięcie prawdziwego sukcesu kasowego w Stanach Zjednoczonych".

Oczywiście, „Film Polski" zgody nie udzielił, woląc narazić pełną inwencji firmę na stratę pieniędzy, niż siebie na utratę jednej z czołowych pozycji w kinematografii światowej.

 List znajduje się w Naczelnej Dyrekcji P. P. „F. P."