Z przewiązanymi oczami

Trzy lata temu, w lutym, zamieściłem w „Kulturze” szkic o Saurze; było to przed „Nakarmić kruki", „Elizo, moje życie", „Z przewiązanymi oczami". Wracam do tego szkicu, żeby sprawdzić stawiane hipotezy i podjąć niektóre wątki.

W twórczości Saury zmieniła się jedna rzecz, pozornie drobna i formalna, w istocie ważna. Do roku 1975 współautorem jego scenariuszy był Rafael Azcona - „La madriguera", „Ogród rozkoszy", Anna i wilki", „Kuzynka Angelica". Od „Nakarmić kruki" Saura sam pisze scenariusze, jego filmy są przez to bardziej autorskie i osobiste, dokładniej przenoszą dyspozycje twórcze i psychiczne.

W cytowanym szkicu wysunąłem dwie hipotezy. Upatrywałem u Saury „kompleksu Pigmaliona"; chodziło o psychiczne przenikanie jednej postaci w drugą; filmem dowodowym był „Mrożony pepermint", ale i w innych odnajdywałem sygnały tej artystycznej obsesji: związek między fotografiami a postaciami, stosowanie niektórych rekwizytów (np. lalek), wreszcie posługiwanie się makijażem i charakteryzacją. Druga hipoteza brzmiała tak: „wydaje mi się, że Saura zajmuje ważniejszą i skuteczniejszą pozycję niż Buñuel".

Spostrzeżenie o kompleksie, względnie motywie Pigmaliona okazało się słuszne. W „Nakarmić kruki" jest zarysowany bez niedomówień; to przenikanie osobowości matki na córkę. W filmie „Elizo, moje życie" Saura rozwija ten motyw i nazywa go po imieniu. To związek między pisarzem a jego córką. Scenom „pigmalionowym" towarzyszy muzyka wzięta z kompozycji „Pigmalion" Jean-Philippe Rameau. W filmie „Z przewiązanymi oczami" hiszpańska aktorka przekształca się w kobietę z Ameryki Łacińskiej, przejmuje jej wspomnienia i przeżycia. Jak to często bywa u Saury, wszystko rozgrywa się na pograniczu snu, sztuki i jawy.

Pojawił się także drugi motyw, poprzednio niekiedy szkicowany, zharmonizowany z kompleksem Pigmaliona - motyw sceny i teatru, gdzie zachodzi na siebie realność i sztuka, pamięć i wyobraźnia. Motyw Melpomeny przejawiał się aluzyjnie i fragmentarycznie w scenach przebierań, wyraźniej w zabawach dziecinnych, a dobrym przykładem jest film „Nakarmić kruki". W filmie „Elizo, moje życie" mamy już teatr dosłowny, choć szkolny, choć aktorami są dzieci. Dopiero w filmie „Z przewiązanymi oczami” jest teatr prawdziwy, nie jako komentujący epizod, lecz jako podstawowy składnik filmowej opowieści.

Pigmalion i Melpomena - dwa zasadnicze wątki ostatniego filmu Saury, zarazem dwa elementy jego poetyki. Bo chodzi o zjawisko szersze. Carlos Saura nie opisuje rzeczywistości, lecz przetwarza, wydarzenia są punktem odniesienia, zaś treścią - poruszenia duszy człowieka wrażliwego, nasyconego kulturą swego kraju.

Fabuła filmu „Z przewiązanymi oczami" jest prosta i bardzo saurowska. Luis, reżyser i nauczyciel gry aktorskiej (José Luis Gómez) chce zainscenizować spektakl oparty na zeznaniach pewnej kobiety torturowanej w Ameryce Południowej. Do roli głównej zaangażował żonę znajomego dentysty (Geraldine Chaplin). Od tej chwili film się rozwarstwia: jeden wątek to związek uczuciowy między Luisem a Emilią, drugi - wydarzenia związane z inscenizacją, więc próby, anonimowe pogróżki, wreszcie akty terroru.

Saura syntetyzuje tu wszystkie swoje preferowane motywy. Mamy więc współbrzmienia polityczne i społeczne: sprawę wolności osobistej, torturowania ludzi w Ameryce Latyńskiej, terroryzmu w Hiszpanii; mamy wątek artysty, jest nim geneza twórczości, wrażliwość i sposób reagowania na wydarzenia; mamy też wykładnię rozumienia sztuki, czym jest, z czego powstaje, do czego dąży, jak filtruje realność; wreszcie motyw psychologiczny, zresztą typowy dla niego, bo chodzi o nieudane małżeństwo, zmianę partnera, szukanie głębokich więzi między dwojgiem ludzi.

W planie estetycznym to dalsze doświadczenie łączenia obiektywnego z subiektywnym, zacierania granic między realnym a nierealnym; to materializacja wydarzeń jakby w przeciwnym kierunku - życie przemienia się w sztukę, natomiast sztuka przekształca się w życie.

Twórczość Saury jest elitarna i trudna. Przeciwstawianie takich pojęć, jak elitarne i popularne, trudne i łatwe, jest relatywne, często mało uzasadnione, zwłaszcza w przypadku filmów. Tu jednak na miejscu, przynajmniej w szerszym rozumieniu. Carlos Saura skupia w swej twórczości wiele pierwiastków kultury iberyjskiej i europejskiej. Jest ona wkomponowana trendy i tradycje malarstwa hiszpańskiego, w literaturę, są w niej rozwijane wątki mitologizujące, pojawiają się wyrafinowane cytaty z lektur, obrazów, utworów muzycznych. Respektując odmienność języka filmowego można powiedzieć, że sprawa ma się z grubsza tak, jak w przypadku „Brzeziny” Andrzeja Wajdy; można ją interpretować jako studium psychologiczne, ale dopiero ktoś bliżej związany z kulturą Polski odkryje inspirujące związki z literaturą (Iwaszkiewicza), malarstwem (Malczewskiego), trendami uczuciowymi (motyw śmierci), odczyta sugestie zawarte w przedstawianiu krajobrazów. Filmy Saury, w tym także „Z przewiązanymi oczami”, są syntezą iberyjskiej kultury, jej przetwarzaniem i rozwijaniem.

Czy Saura zajmuje „ważniejszą i skuteczniejszą pozycję niż Buñuel"? Dziś nie postawiłbym już tego pytania. Twórczość Saury oddala się stylistycznie od twórczości Buñuela. Ten pierwszy jest bardziej skomplikowany, psychologizujący, powiedziałbym - bardziej osobisty i poważny. Ten drugi zachowuje autorski relatywizm i dystans, łączy uśmiech życzliwości z kpiną. Spogląda na życie bardziej z góry, gdy Saura jakby od wnętrza. Ale obaj są pierwszoplanowymi postaciami kina hiszpańskiego i kina światowego.

Aleksander Ledóchowski

LOS OJOS VENDADOS, reż. Carlos Saura, Hiszpania.