O prawo do życia w pokoju

REZOLUCJA STOWARZYSZENIA FILMOWCÓW POLSKICH

Jesteśmy świadkami zdarzeń wielkiej wagi dla przyszłości Europy, dla przyszłości całego świata: od powstrzymania wyścigu zbrojeń zależy nasza przyszłość. Pokojowa polityka naszego państwa oraz przekonanie narodu, zbudowane na doświadczeniach ostatniej wojny, nakazuje dołączyć nasze głosy - twórców filmowych - do tych wszystkich, które protestują przeciwko rozwiązywaniu siłą spornych problemów międzynarodowych, przeciwko rozbudowie arsenału nuklearnego, budzeniu wzajemnej wrogości między ludźmi.

Naród polski odbudował z wojennych popiołów swe domy, opłakał poległych, ale nadal bliźnią się rany „czasu kalekiego". By wypełnić ubytki, jakie poniosła nasza praca, moralność ludzka, nauka, literatura, sztuka - potrzeba kilku pokoleń. I oto teraz stajemy wobec kolejnej próby wielkiego zagrożenia.

Jesteśmy twórcami, których szczególnym instrumentem działania jest wyobraźnia. Widzimy nieodwracalność zniszczeń i konsekwencje moralne jeszcze jednego zawalenia porządku tej cywilizacji, którą współtworzymy. Kreacja, tworzenie-to jest istota naszej pracy. Dlatego odrzucamy każdą próbę unicestwienia świata. Żywimy nadzieję, że wszechobecność i siła sztuki filmowej pozwoli nam na skuteczny udział w tym proteście przeciwko nowemu kataklizmowi.

Apelujemy do wszystkich zdrowo myślących, ażeby przeciwstawili się śmiertelnemu niebezpieczeństwu głośnym protestem i twórczą pracą.

PREZYDIUM STOWARZYSZENIA FILMOWCÓW POLSKICH

 
JERZY KAWALEROWICZ:

Wydaje mi się, że sztuka, a zwłaszcza sztuka filmowa, ma wiele możliwości, aby w sposób emocjonalny przekonywać ludzi - i tych co broń neutronową produkują, i tych co jej się boją - że może ona być tylko jednym wielkim nieszczęściem, jedną olbrzymią tragedią. Trzeba uwolnić życie pokolenia od strachu, który niesie ze sobą broń masowej zagłady. O zlikwidowanie tego ogromnego, paraliżującego strachu powinna walczyć sztuka. Ludzie pióra, filmowcy, dramaturdzy mają olbrzymie pole do popisu w tej wielkiej walce o to, co jest najważniejsze dla ludzi - to jest o życie.

Wprawdzie - tak się może wydawać - każda reakcja przeciwko broni zagłady jest oczywista, jednak tę oczywistość trzeba popierać naszymi głosami. Wydaje mi się, suma tych protestów już zmniejsza strach. 

MIROSŁAW KIJOWICZ:

8 sierpnia 1945 roku wybuch bomby A wstrząsnął nie tylko murami Hiroszimy, ale przede wszystkim fundamentami naszej cywilizacji, jej moralnymi prawami. Wydawało się, że Hiroszima pozostanie ostatecznym symbolem kataklizmu, granicą ludzkiego doświadczenia. Niestety... Była bomba H, teraz mamy „propozycję" bomby N. Stanowisko artystów pozostało w tej sprawie bez zmian: jesteśmy za pomnażaniem talentów, a nie radioaktywności naszej planety.

CZESŁAW PETELSKI:

Moje stanowisko jest zupełnie oczywiste, mogę powiedzieć, że jest ono tak samo oczywiste, jak nas wszystkich, całego narodu. Nasze społeczeństwo przecież zawsze największą wagę przywiązywało do pokojowego rozwoju. My, filmowcy, artyści dawaliśmy przez całe trzydziestolecie naszej kinematografii temu właśnie wyraz. W najważniejszych dokonaniach polskiej kinematografii mieszczą się przecież te dzieła, które mówią o wojnie, które są rozrachunkiem z wojną. Nasze credo jest niezmienne, wyznajemy je nie od dziś, jesteśmy przeciwnikami każdego zagrożenia pokoju, każdej próby szantażu militarnego. Bomba neutronowa jako totalne zagrożenie całej ludzkości może jedynie naszą reakcję spotęgować. Niewątpliwe jest, że gdyby ten fakt - zagrożenie neutronowe - jednak zaistniał musiałby także zaistnieć nasz najpoważniejszy sprzeciw, podyktowany najgłębszą troską o zachowanie światowego pokoju.

BOHDAN PORĘBA:

Uważam, że twórczością zajmuje się ten, kto chce być odpowiedzialny za świat. W świecie podzielonym, w świecie konfrontacji dwóch systemów, w świecie XX wieku, który mi osobiście przypomina okres Odrodzenia, ponieważ jest czasem genialnych odkryć, wielkich skoków w dziedzinach określających bytowanie człowieka, ale także jest czasem wielkich przełomów życia społecznego, wyzwalania się ludów, jest także wiekiem okrucieństwa, niesprawiedliwości, dyskryminacji, nietolerancji, terroryzmu i agresji.

Jako człowiek należący do pokolenia, które nie zdążyło walczyć, ale jednocześnie, któremu nie było dane - tak jak najmłodszemu pokoleniu Polaków - przeżyć trzydzieści lat bez wojny, pamiętam - jako kilkuletni chłopiec - grozę trzęsących się murów piwnicznych w czasie nalotów dywanowych. Byłem obiektem, do którego bezpośrednio strzelał hitlerowski pilot myśliwca, gonił mnie, gdy byłem dzieckiem, po polu. Być może dlatego potrafiłem odczuwać silniej martyrologię narodu wietnamskiego, a obecnie Palestyńczyków, boleśnie przeżywam terror junty chilijskiej, południowoafrykański apartheid. Dreszczem zgrozy napełniają mnie wieści o odradzających się organizacjach faszystowskich, postępującym kulcie Hitlera. Jednako nienawidzę niesprawiedliwości społecznej jak i faszyzmu spod każdego znaku.

Jako polski twórca uważam za swój obowiązek dzielić się z młodszymi doświadczeniem. I tym złym i tym dobrym. A także przemyśleniami z nich wypływającymi. Pragnę aby złe i dobre doświadczenia naszej historii splatały się w świadomości Polaków w jeden logiczny ciąg historyczny, aby wyjaśniać, że nasz byt narodowy, nasza teraźniejszość wypływa z dialektycznie rozumianych konsekwencji historycznych. I że jest to etap do realizacji marzeń najlepszych synów narodu.

Musimy znać cenę dnia dzisiejszego, musimy znać zagrożenia mogące nad nim zaciążyć. Musimy umieć bronie jego trwałości i bezpieczeństwa. Musimy także znać miejsce wyznaczone naszemu narodowi w planach współczesnego imperializmu.

Myślę, że głęboka znajomość dziejów - taka na miarę Zbigniewa Załuskiego - zabezpieczy naszą młodzież przez manipulacjami zgranych politykierów, winna dać jej głębokie pojmowanie własnego losu.

Sądzę także, że prawdziwą wartość pokoju może zrozumieć jedynie człowiek głęboko moralny, nasycony ethosem każącym wiązać mu los własny z losem narodu, a poprzez szacunek do własnego narodu mieć szacunek dla wszystkich ludzi świata. Nie pojmie słowa „pokój" człowiek wychowany na wilczych prawach, dla którego zysk, użycie są jedyną miarą jego egoistycznego szczęścia.

W kształtowaniu człowieka szukającego szczęścia osobistego w szczęściu innych ludzi, świadomego swego losu, swojej roli jaką odgrywa w społeczeństwie widzę podstawowe zadanie polskiego artysty. A także w plenieniu zła, niesprawiedliwości. Jestem szczęśliwy, że mój tak ciężko doświadczony wojnami naród spełnia rolę jednego z głównych czynników walczących - a więc zapewniających światu pokój.

Myślę, że w obliczu zagrożenia ludzkości przez bombę neutronową warto by się odwołać do tradycji Wrocławskiego Kongresu Intelektualistów celem zwołania światowego forum ludzi kultury, sztuki i nauki w obronie podstawowego prawa ludzkości - prawa do życia w pokoju.

ZBIGNIEW SAFJAN:

Sprawa jest dość oczywista. Sztuka i literatura - nie tylko przecież w naszym kraju - zawsze uważały prawo do pokoju za podstawowe prawo ludzkości.

Myślę, że jest to wewnętrzna sprawa artysty, literata, by w tym co robi, co tworzy dawać świadectwo temu przesłaniu. Wykonując nasze powołanie, staramy się dawać odpowiedzi na te właśnie najważniejsze pytania. Pytania o pokój. Są one zawsze jednoznaczne, bo nie mogą być inne.

Musimy być ciągle obecni w tej walce i to jest najważniejsze: każda nowa broń jest nowym zagrożeniem dla ludzkości. Coraz większym zagrożeniem.

KRZYSZTOF WINIEWICZ:

Autorzy bomby, jej protektorzy szermują niekiedy pojęciem „broń humanitarna". Otóż pojęcie „humanitarny" w kontekście tej apokaliptycznej wizji świadczy jedynie o aberracji psychicznej tych ludzi. Pomijając fakt, że w ogóle chyba nie można mówić o humanitarnej broni, to przecież ten jej rodzaj jest po prostu zaprzeczeniem tego pojęcia. Działa ona masowo, niewybiorczo. To nie jest karabin, który wycelowany był w jednego człowieka i albo trafił, albo nie, a nawet jeśli trafił, to niekoniecznie zawsze zabijał. Broń neutronowa skierowana jest przeciw wszystkiemu co żyje, mało tego - tylko przeciw życiu, oszczędza bowiem materię nieożywioną. Jest to wyrazem niesłychanej pogardy dla życia. Już raz mieliśmy czasy pogardy, o ileż groźniejsze mogą nastąpić obecnie, dziś, gdy można nastawić celowniki nie na pojedynczy cel, ale na wszystko co żywe. Na to, co wyróżnia naszą planetę z wszechświata.

Wydaje mi się, że niezależnie od protestów, podpisów, zebrań, wieców, które mogą być skuteczne działając w swojej masie, to jedyną możliwością czynnego przeciwdziałania jaką mają ludzie sztuki jest głoszenie apoteozy życia. Sztuka powinna ripostować pochylając się nad życiem, apoteozując prawdziwy humanitaryzm, miłość do człowieka, świata i to niezależnie od różnic ustrojowych. Musimy dawać odpór na płaszczyźnie filozoficznej i artystycznej. Tutaj powinniśmy szukać przeciwstawienia i zneutralizowania neutronowego niebezpieczeństwa.

ROMAN WIONCZEK:

Rosnący wyścig zbrojeń jest przeciwstawny działaniu intelektualnemu w sztuce, kulturze. Zamiast tworzenia nowych wartości, wzbogacania idei humanistycznych, rozpalania dyskusji o kształcie świata wyścig zbrojeń może w efekcie doprowadzić jedynie do totalnej ciszy, w której nie będzie pytań i sporów, gdyż nie będzie miał ich kto stawiać.

Rola artystów polega między innymi na uświadamianiu tego faktu poprzez refleksję wynikającą z dzieł literackich, plastycznych, filmowych i innych.

Nie należy bagatelizować tej swoistej siły nacisku na polityków i wojskowych, hołdujących zbrojeniom.