Jubileuszowe

Można na przykład tak:

„Filmowy Serwis Prasowy — twój przyjaciel“.

Można i tak:

„Bez Filmowego Serwisu Prasowego jak bez ręki“.

Albo jeszcze inaczej:

„Z Filmowym Serwisem Prasowym w świat”.

I zawsze to będzie prawda.

Zdarza się, masz napisać do gazety jakiś kawałek o jakimś filmie, recenzję albo co, a tu w głowie pustka się nagle zrobiła, czyjeś nazwisko z człowieka wywiało, albo parę tytułów z dorobku twórczego takiego lub innego reżysera. To wtedy bierzesz sobie do ręki odpowiedni numer Serwisu i czytasz dokładną czołówkę. A potem: „O filmie”, a potem „Treść”. A potem „Realizatorzy, aktorzy”. I tu niespodzianka, sylwetkę reżysera takiego to lub owego zamieściliśmy w numerze piątym z 73 roku. Na przykład. Sprawa się komplikuje. Trzeba się dostać na antresolę, wyjąć walizkę, trochę pamiątek z podróży do Zielonej Góry, sanki, czajnik, sztuczne kwiaty i sztylet hiszpański, aż wreszcie rocznik FSP 73. Ustalasz fakty z tym rocznikiem w ręku, interpretacja należy do ciebie, a kiedy kawałek jest już gotowy to znowu na antresolę, z tym, że już się wszystko pakuje w odwrotnej kolejności, żeby FSP 73 był na wierzchu. Kłopot tylko wtedy, jeśli przez następny miesiąc FSP 73 nie jest ci potrzebny, a potrzebne są sanki bo spadł śnieg, albo sztylet hiszpański — bo sąsiada pianistę znowu nawiedziła muza i nie zamierza odstąpić.

Zapytacie teraz Państwo, skąd się nagle wziął Filmowy Serwis Prasowy w tygodniku „Film krótki i okolice”, dlaczego się go czepił Arcitenens w czerwcu 1975 roku?

Będę brutalnie szczery. Wszyscy my, którzy pisujemy o filmach różne kawałki, albo w różnych klubach wygłaszamy o filmach różne przemówienia — pasiemy się tym Serwisem kartka po kartce. Interpretacja niby należy do nas, ale tu są fakty. To nasze filmowe drzewo wiadomości. Dobrego i złego. Dobrego — wiadomo. Złego — bo niechże się ktoś w tym Serwisie — co się zresztą prawie nie zdarza — na czymś omsknie, niech jakiś byk*) się zdarzy — idzie natychmiast we wszystkie gazety w Polsce.

Bo to jest trochę tak, jak z jednym moim koleżką, co zabawiał się w mieszanym towarzystwie w lokalu nocnym a rano żonie powiedział, że był na dyżurze. A ta żona, która go zresztą w tej knajpie podejrzała mówi do niego, że to nieprawda, bo ona go sama widziała, jak zwisał u baru podwieszony do poręczy szelkami. A wtedy on — znaczy mój koleżka — do żony pytaniem pełnym goryczy: To ty bardziej wierzysz swoim oczom niż moim słowom?

Serwisowi się wierzy bardziej niż swojej pamięci, a serwisowe roczniki, wydawnictwa specjalne to już po prostu miniencyklopedyjki polskiego repertuaru. Pytam ja kiedyś jednego reżysera, bardzo mi to było potrzebne. Panie Wionczek, ile metrów miał Pański film „Puławy, godzina 0“. A bo ja to pamiętam — mówi Wionczek. No to poszedłem do Serwisu i mówię do Basi Pełki, Basiu, ile to metrów miał film Wionczka „Puławy, godzina 0”? Basia poszperała chwileczkę w jakichś książkach i już wszystko wiedziała. Jeszcze dostałem kawę z ciastkiem, bo ta przygoda wypadła właśnie w Basi imieniny.

Ciasno jest w redakcji FSP. Przybywa filmów, dokumentów, książek i takich różnych mądrych zeszycików, w których jest zapisane, gdzie kto i kiedy grał, i ile metrów ma film Wionczka. Malutka to redakcja, załadowana robotą. Nie da się tej roboty przełożyć na dorobek, ten dorobek mnoży się w dorobku tych wszystkich, którzy piszą w gazetach różne filmowe kawałki albo w różnych klubach wygłaszają filmowe przemówienia. I mnoży się w działalności repertuarowej kin, w pracy nauczycieli, którzy chcą z filmem pracować w szkole, w działalności wszystkich placówek kulturalnych i organizacji, które we współczesnym kinie znajdują szansę edukacji społecznej. Z informacyjnego szumu, wytwarzanego przez telewizję, radio, gazety — te sygnały nadawane przez FSP — są najbardziej rytmiczne i uporządkowane. Docierają do odbiorcy najprostszą drogą.

Powiecie Państwo, no dobrze. Ale skąd nagle ten przypływ czułości w czerwcu 75?

Bo w czerwcu tego roku FSP obchodzi dwudziestolecie swego istnienia. Nie wiem dokładnie, jak się to istnienie zaczynało, malutki jeszcze byłem, chętniej biegałem za orkiestrą wojskową niźli na filmowe poranki. Co mnie to wtedy mogło obchodzić? A teraz obchodzi.

I drugie pytanie. Dlaczego o tym wszystkim w „Filmie krótkim i okolicach“, wszak FSP zajmuje się głównie filmem fabularnym?

Ano — bo po pierwsze — film fabularny jest młodszym bratem filmu krótkiego i do dziś stanowi jego okolice, po drugie — to wszyscy się tym Serwisem pasiemy, ale żeby się do tego publicznie przyznawać — na to stać tylko Arcitenensa.

ARCITENENS

*) „Byk” w znaczeniu „błąd”. Nie mylić z „Bykiem” — „Taurusem", znakomitym współtwórcą FKiO, kapryśnym zmiennikiem Arcitenensa.