Recepcja filmu a światopogląd

Fenomen filmu jest dzisiaj oczywistością, żyjemy w świecie filmu niemal tak jak w świecie wyobraźni, marzeń sennych, jak w środowisku powietrza czy światła. To jest z nami, w nas i obok nas. Przyzwyczailiśmy się do filmu, jak do bliskiej osoby, dostrzegamy wiele jego cech głównie wtedy, gdy go zabraknie. Wiemy, że wywiera na nas olbrzymi wpływ, ale trudno nam zwerbować masę impresji, jaka nagromadziła się pod wpływem obcowania z jego swoistością. Nie ulega wątpliwości, że kształtuje on naszą wizję świata, ale trudno nam powiedzieć jak to się dzieje i co mu zawdzięczamy. Niech więc i ta wypowiedź zachowa konwencję impresji, ukierunkowanej doświadczeniem zawodowym psychologa społecznego, ale nie pretendującej do systematycznego i w miarę wyczerpującego opisu.

Film... Jakaż różnorodność w jedności! Jest on instytucją społeczną i zjawiskiem artystycznym, środkiem szerzenia oświaty i estetycznego wzruszania, reklamówką i dokumentem historycznym. Niełatwo to wszystko sprowadzić do kilku cech podstawowych, konstatujących istotę określenia „film". Pomińmy zatem wszystko co nie dotyczy filmów fabularnych, filmów o zamierzeniach artystyczno-widowiskowych, i zastanówmy się nad tym, jaki wpływ wywiera tak rozumiany wytwór na światopogląd ludzi współczesnych.

Wielu ludzi starszego pokolenia, z którymi dyskutowałem lub rozmawiałem, zaznaczało z naciskiem, że olbrzymi wpływ na ich młodzieńczy światopogląd wywarły przeczytane książki. Nie idzie tu o dzieła naukowe czy też popularnonaukowe, bo te z istoty rzeczy są nośne światopoglądowo. Były to książki beletrystyczne, zbeletryzowane biografie lub podobne. Szczególnie intensywne przeżycia wzbudzały m.in. „Szerszeń” Ethel Voynich, „Trzy barwy czasu” Anatola Winogradowa, „Pasja życia” Irvinga Stone, „Czerwone i czarne” Stendhala i inne. Książkę taką traktowano jak przyjaciela, powiernika i inspiratora, jako nieodłączną (bez przesady) cząstkę własnego „ja”. Była ona fizycznie zewnętrzna, lecz psychicznie stanowiła element najintymniejszy sfery jaźni zachwyconego czytelnika. Jej treść analizowano i przeżywano wielokrotnie, nie jeden raz wracano do celniejszych sformułowań. Jest to piękny przykład wpływu sztuki pisarskiej na treść światopoglądu, zarówno jednostek, jak też pokolenia wychowanego na książce. Fakt ten wydaje się nam normalny, przyzwyczailiśmy się traktować każdą dobrą książkę jako inspirującą poznawczo, ideałotwórczą, a tym samym kontynuującą elementy światopoglądu. Czytelnik, zwłaszcza starszy, był skłonny treść dziełka łączyć z doświadczeniem życiowym, fabułę traktował jako literacko ukazaną realność. Szczególnie silnie występowało to w procesie recepcji dzieł pokazujących znane z życia tendencje społeczne, psychologiczne czy światopoglądowe. „Niebo w płomieniach” nie jest dla takiego czytelnika fikcją literacką, jest raczej subiektywną egzemplifikacją problemów znanych większości ludzi, przeżywających młodzieńczy okres zmagań światopoglądowych.

Te parę uwag, przyznaję, że uproszczonych, poczyniłem po to, by silniej uwypuklić właściwości filmu. Obraz filmowy jest bowiem niemal powszechnie odbierany jako daleko idąca fikcja, wątek fabularny wydaje się uczestnikom seansu nawet nieco bajkowy. Jedynie na pierwszych seansach kinematograficznych panie mdlały, a panowie wydawali okrzyk przerażenia na widok pociągu, pędzącego na nich z ekranu. Dzisiaj, nawet w przypadku filmów o głębszym ładunku intelektualnym, wątki poznawcze częściej analizujemy z punktu widzenia ich realnej wartości odkrywczej (a przecież i takie wątki bywają prezentowane). Do kina nie chodzimy po to, by poznawać, chodzimy, by doznawać wrażeń, przeżywać. Wprawdzie oglądając film uczymy się, ale uczymy się dzięki wzbogacaniu doznań zmysłowych. Film nie daje nam wiedzy uogólnionej, uczy raczej mądrości życiowej, tak jak uczą tego stare i wnikliwe bajki ludowe. Jest to mądrość typu sentencji, stosująca się do określonych sytuacji, nie pretendująca do bycia uogólnioną wytyczną postępowania.

Nasuwa się w związku z tym refleksja-pytanie: czy film przypadkiem nie przyczynia się do atomizacji wizji świata, czy to nie jemu zawdzięczamy patrzenie na świat poprzez coraz to inny pryzmat tematyczny? Czy nie dzięki niemu wielu młodych ludzi ukształtowało światopogląd bogaty, ale nie zwarty? Byłby to raczej światopogląd podobny do kompozycji mozaikowej niż do zwartej struktury hierarchicznej. Faktem jest bowiem, stwierdzonym przez socjologów, że dzisiaj zmniejsza się liczba osób o wewnętrznym systemie sterowania, tzw. żyroskopowców (żyroskopem byłaby idea przewodnia w strukturze światopoglądu) na rzecz orientujących się wieloaspektowo, sytuacyjnie. To co powiedziałem nie kwalifikuje się jednoznacznie do kategorii dobry-zły; świadczy jedynie o tym, że film dzięki swoim niepowtarzalnym właściwościom kształtuje odpowiedni światopogląd, inny niż światopogląd hierarchiczny, odpowiadający strukturze książki. Co więcej - film jest tylko jednym z elementów sprzyjających takiej tendencji widzenia świata.

Film ukazuje rzeczywistość bezpośrednio, nawet tę baśniową lub istniejącą w postaci abstrakcyjnych poglądów. Nie potrzebuje słów jako pośredników. Sytuacje i ludzie w nim ukazywani są zarysowani w miarę wyraziście. Ich myśli, przeżycia i zachowanie odnoszą się do konkretnych sytuacji. Zachowują się oni tak, jak mogą zachować się w tym miejscu i czasie. Podlegają psychologicznym prawom realiów, nie działają na zasadzie prawdopodobieństwa, możliwości psychologicznej. Dlatego możemy powiedzieć, że czytając książkę poznajemy ideał, a oglądając film - mamy do czynienia z modelem. Film operuje modelami, nawet nie wzorcami do naśladowania, ale właśnie modelami. Dopiero współczesna psychologia pokazała kapitalnie ważną rolę modelu w procesie ukierunkowania ludzkiego zachowania. Aby postępować tak jak wybrany X, np. Belmondo, Gregory Peck czy Brigitte Bardot, nie tylko trzeba X-a uznać za ideał pod jakimś względem, nie tylko trzeba chcieć go naśladować (bo to daje jakieś korzyści w sensie psychologicznym), ale trzeba zobaczyć zachowanie X-a w konkretnej sytuacji. Ten pogląd funkcjonuje jako „mechanizm spustowy" zachowania, ułatwia i przyśpiesza podjęcie decyzji właśnie takiego a nie innego postępku. Innymi słowy istnienie modelu skraca psychologiczny proces przebiegający od spostrzeżenia sytuacji do podjęcia decyzji określonego działania.

Film zapewnia lepsze niż inne formy sztuki oddziaływanie modelu na psychikę ludzką. Dysponuje on niemal wszechstronnymi możliwościami połączenia ideału, konkretu i atrakcyjnej estetycznie formy ukazania obiektu modelowego. Nieprzypadkowo film kojarzy się z „największą fabryką snów", teoretycy filmu mówili nawet o nim jako o „największym odkrywcy cudów powszedniego życia". Znaczy to, że film dysponuje takimi środkami artystyczno-technicznymi, które pozwalają ukazać jako bardzo atrakcyjne to, co w rzeczywistości jest zaledwie ciekawe. Percepcja tak zarysowanego modelu, nie mówiąc już o tym, że jest przyjemnością samą w sobie, wywiera silny wpływ na psychikę odbiorcy. Ukazany model jawi się jako lepszy, jako bardziej atrakcyjny nawet od modeli pomyślanych. Zaczyna się więc praktyczne wcielanie w życie cech modelu ekranowego. Na ulicach miast i miasteczek pojawiają się Belmondowie, Bardotki, Zbyszkowie itp. Ich gusta wskazują na tajemniczy świat tęsknot i pragnień. Co więcej, w ten sposób zachowuje się wielu, pozostali z biegiem czasu stają się staroświeccy, zostają zepchnięci na pozycje odmieńców. Tak więc występuje znany w psychologii społecznej proces porównywania siebie z innymi, podobnymi pod jednym względem, różnymi pod innym. W tym kontekście pojawiają się refleksje światopoglądowe, niekiedy bardzo głębokie, dotyczące tego jak należy żyć i po co żyć. W większości jednak przypadków refleksja taka nie zostaje pogłębiona, zatrzymuje się na powierzchni, przedmiotem jej pozostają zjawiskowe problemy stroju, gestu. mowy, sposobu bycia. Cały problem sprowadza się do tego jak być modnym, modelowym.

Jeżeli zastanowimy się nad opisanymi zjawiskami, dojdziemy do pewnych konkluzji ogólniejszego charakteru. Film, operując modelem, przyczynił się do skrócenia procesu wyboru alternatyw postępowania. W konsekwencji tego ciężar przeżyć światopoglądowych przesunął się z refleksji nad uzasadnianiem koncepcji życia na refleksję dokonywanych wyborów form postępowania. Niektórzy traktują ten fakt jako generalny wskaźnik spłycenia procesów światopoglądowych współczesnych młodych ludzi, ale jest to chyba ucieczka od pewnych form filozofowania etycznego.

Kształtujący swój pogląd na świat głównie pod wpływem filmu znają tysiące obrazów dotyczących różnych aspektów świata, mają doskonale rozwinięte zdolności ikonograficzne. Ze zdumieniem wysłuchiwałem nieraz dyskusji 15-latków o kształtach reflektorów samochodowych, typach broni, którymi posługiwali się bohaterowie filmu, o sposobach noszenia kapelusza i szeregu innych detali. Film wyraźnie ukształtował wielką wrażliwość na różnorodność form, barw, dźwięków, na formy konkretne rzeczywistości. To ma swoje głębokie znaczenie światopoglądowe i praktyczno-życiowe. Są to po prostu przesłanki innego niż tradycyjne orientowania się na wartości.

Film ogląda się najczęściej tylko raz. To satysfakcjonuje widza, syci jego pragnienie zobaczenia tego właśnie obrazu, budząc jednocześnie chęć oglądania nowych ujęć rzeczywistości. Film jest do skonsumowania na dziś, fascynuje tylko przez krótki okres czasu. Przyczynia się tym samym do kształtowania światopoglądu „gromadzenia przeżyć”, jest podobny w swej funkcji do szlaku turystycznego, zapewniającego doznawanie coraz to innych wrażeń turyście-globtroterowi. Pogoń za nowością, innością jest już, jak sądzę, trwałym elementem naszego światopoglądu, a zawdzięczamy to w niemałej mierze również i filmowi.

Warto również przypomnieć, że siła oddziaływania filmu jest ogromna. Dzieje się tak dlatego, że film wyśmienicie wykorzystał, prócz walorów estetycznych, kilka prawidłowości psychologicznych. Recepcja obrazu filmowego odbywa się w ciemnościach sal kinowych. Doznania widza są zredukowane do podniet i wrażeń „płynących" z ekranu. System orientacji w rzeczywistości zostaje więc sprowadzony do wymiarów spraw i problemów ukazywanych na ekranie. Jest to sytuacja sztuczna, zmuszająca człowieka do różnicowania rzeczywistości według cech zubożonego bukietu. Okazuje się jednak (dowodzą tego eksperymenty psychologów społecznych), że w takich sytuacjach występują procesy silnej identyfikacji, bohaterowie nieco podobni do widza są odbierani jako bardzo podobni. Właśnie identyfikacja, utożsamianie się ułatwia bohaterom filmowym pełnienie funkcji modelu, a tym samym oddziaływanie na światopogląd i postępowanie widza.

Film silnie oddziałuje na światopogląd widzów również dzięki mistrzowskiemu wykorzystaniu prawidłowości przeżywania uczuciowego. Mimo że wprowadza on widza w świat baśniowo-marzeniowy, potrafi wzruszać tak, iż tylko niektóre sceny realnego życia są w stanie dorównać sile doznań kinowych. Wiemy, ludzie w kinie wyruszają się, opuszczając sale projekcyjne ocierają łezkę, usilnie starając się przywrócić maskę codziennej obojętności. W kinie nie można być obojętnym, nurt przeżyć porywa tam wszystkich, potęgując uczucia. Radość, śmiech, smutek na sali kinowej przybierają wymiary spotęgowane. Dzieje się tak dzięki zjawisku facylitacji, dzięki ułatwieniu społecznemu. Okazuje się, że człowiek w obecności innych nie tylko głębiej przeżywa określone doznania, ale też lepiej pracuje, osiąga lepsze wyniki sportowe, przepisuje więcej słów itp. Zjawisko to rządzi procesami zachodzącymi w audytorium, ułatwiając ich wystąpienie i potęgując wymiary. Film śwdadomie lub nieświadomie wykorzystał te prawidłowości, dzięki temu przyczynił się do ukształtowania dążeń, do silnego przeżywania treści, do różnicowania doznań uczuciowych. Jest to już dzisiaj także element światopoglądu ludzi młodych.

Przeżycia uczuciowe i emocjonalne silnie wpływają na sferę intelektu. Badania eksperymentalne psychologów pokazują, że ludzie doznający określonych uczuć dostosowują do nich tonację poglądów. W świadomości ludzkiej są raczej nietolerowane sprzeczności psychologiczne, występuje tu tendencja do równoważenia układów. Film, jak widać, nie tylko wzrusza, ale przygotowuje grunt pod intelektualną recepcję określonych treści. A to jest już kształtowaniem światopoglądu w rudymentarnym znaczeniu słowa.

Czesław Matusewicz