Hollywood na usługach strefy amerykańskiej

Artykuł niniejszy pisany był w ostatnich dniach rządów gen. Claya w amerykańskiej strefie okupacyjnej Niemiec.
Red.

Eric Johnston, prezes Związku amerykańskich producentów filmowych, podczas inspekcyjnej podróży po krajach zmarshallizowanych Europy Zachodniej odwiedził również Niemcy Zachodnie i był gościem generała Claya.

Powróciwszy do Stanów Zjednoczonych opowiedział dziennikarzom o wynikach tej wizyty:

„Przeprowadziłem pozytywne i przyjacielskie rozmowy z generałem Clayem i pułkownikiem Textorem. W sprawie wyświetlania filmów amerykańskich uzgodniliśmy wszystko. Odtąd filmy amerykańskie będą pouczać ludność niemiecką o celach, dla których armia amerykańska okupowała Niemcy".

Tak to więc ex-gubernator strefy amerykańskiej Clay wciągnął Hollywood do współpracy nad przekształceniem Bizonii w duchu życzeń swych imperialistycznych mocodawców.

Płk Textor, szef kinematografii amerykańskiej w strefie amerykańskiej, uczynił już wszystko co należy, aby kina na swym terenie zaopatrzyć w „odpowiednie" filmy. Rozpoczął od zakazu wyświetlania filmów nieamerykańskich, jako nie idących po linii „celów okupacji amerykańskiej". Oczywiście, zamknął dostęp do Bizonii przede wszystkim filmom radzieckim.

Textor dobiera dla Niemców tylko takie filmy, które wychwalają amerykański ustrój, amerykańskie porządki i amerykański sposób życia. Dystrybutorzy niemieccy np. kilkakrotnie zamawiali nagrodzony w r. ub. w Mariańskich Łaźniach film reż. W. Wylera „Najlepsze lata naszego życia", ale przedstawiciel M. P. E. A., Eric Pommer, odmówił, motywując swą decyzję przyczynami natury handlowej.

Ale istotna przyczyna odmowy jest jasna. Film Wylera opowiada bowiem o żołnierzach amerykańskich, którzy po powrocie z wojny do swej kapitalistycznej ojczyzny nie mogą tam znaleźć ani pracy, ani żadnego zabezpieczenia. Mimo że Wyler zakończył film happy-endem, pokazał jednak cień prawdy o „kraju prosperity", w którym nie wszystko dobrze prosperuje.

Podczas ostatniej wojny Hollywood, wrażliwy zawsze na koniunkturę polityczną, wyprodukował film „Siódmy krzyż" wg powieści postępowej niemieckiej pisarki Anny Seghers. Mimo iż obraz jest dostatecznie uszminkowany wg mody Hollywoodu, płk. Textor nie dopuścił go do Bizonii, gdyż jego zdaniem „film ten może być źle zrozumiany przez ludność niemiecką i wywołać wrogie nastroje dla wojsk okupujących strefy zachodnie".

Zgodnie z zarządzeniem gen. Claya cenzura filmów, dopuszczanych na ekrany w Bizonii, jest bardzo czujna. Nie dopuszczono np. takich filmów, jak „Młodość Lincolna" i „Życie Roosevelta".

Na życzenie władców strefy amerykańskiej do Bizonii mają być sprowadzane filmy opowiadające o dobrobycie i spokojnym życiu Amerykanów, o tym jak poczciwi kapitaliści troszczą się o robotników nie wiedzących nic o bezrobociu, o tym jak każdy człowiek, obdarzony „zdrową, uczciwą, przedsiębiorczością może urządzić sobie szczęśliwe życie".

Takie filmy produkuje się w Hollywood masami. Oto np. „Mrs. Parkington". Idylla nie byle jaka: młoda, biedna, ładna dziewczyna wychodzi za mąż za bogatego pięknego chłopca. Bywa i odwrotnie: młody biedny chłopiec żeni się z piękną i bogatą Amerykanką. Władze amerykańskiej okupacji Niemiec — są pełne zachwytu.

Większość repertuaru filmowego w strefie U. S. A. — to filmy policyjne, awanturnicze lub kowbojskie. Na przykład: „Wspaniały morderca", „Dr Jekyll i Mr. Hyde", dalej filmy mistyczne i melodramaty w rodzaju „Awantury w zaświatach" lub „Błękitnej rapsodii".

Niezależnie od apoteozy raju biznesowego w U. S. A. — dobrze widziane są również filmy, propagujące nienawiść do Związku Radzieckiego. Dlatego puszczono na ekran oszczerczą bujdę antyradziecką pt. „Ninoczka".

Dużym powodzeniem w strefie amerykańskiej cieszą się filmy francuskie, ale dopuszczane są tylko nieliczne, oczywiście z pobudek handlowych. Na mocy umowy, zawartej między zarządami wojskowymi stref amerykańskiej i francuskiej. Francuzi otrzymali prawo wyświetlania swych „filmów w amerykańskim sektorze Berlina w takiej samej ilości kin, jak Amerykanie w sektorze francuskim, ale cały sektor francuski posiada w Berlinie 31 kin, zaś amerykański — 65. W ten sposób, otrzymawszy 2/3 kin francuskich, Amerykanie oddali Francuzom 1/3 kin. Zarówno wwóz filmów do strefy amerykańskiej, ich wybór, jak również produkcja filmów niemieckich na tym terenie są kontrolowane i regulowane przez amerykańską administrację wojskową w Niemczech.

Niedawno przybył do Paryża znany w niemieckim przedwojennym świecie filmowym, obecnie przedstawiciel M. P. E. A. w Niemczech — Eric Pommer. Mr. Pommer, w mundurze pułkownika armii amerykańskiej, bawi w Paryżu przejazdem do New Yorku. Jest on bardzo gorliwym wykonawcą życzeń swoich nowych mocodawców. Pommer oświadczył dziennikarzom:

„Strefy zachodnie potrzebują w rb. 200 filmów. Na tę ilość złoży się: 79 filmów amerykańskich, 36 francuskich i 35 angielskich".

Z tego wynika, iż na nową produkcję niemiecką jak również i na stare filmy niemieckie przypadnie zaledwie czwarta część miejsca na ekranach strefy amerykańskiej.

Dziś, kiedy amerykańscy imperialiści gorączkowo przekształcają i przystosowują zachodnie strefy Niemiec okupowanych do potrzeb wojennych, Hollywood — miasto snów — spieszy z pomocą amerykańskim kolonizatorom w ich dziele opanowywania Niemiec Zachodnich dla własnych — kapitalistycznych i politycznych celów.

JERZY HARNAŚ